Searching...
środa, 16 listopada 2011

Horrible Science

Jeśli chodzi o zainteresowanie mojego syna historią , to wszystko rozpoczęło się od książeczki pt. "Horrible Science, the seriously squishy sicence book”, którą dostał w nagrodę za wygraną w konkursie przebierankowym na postać z bajki.


Dzieciaki miały się przebrać za swojego ulubionego bohatera książkowego. Młody wymarzył sobie wilka (wiadomo, postać wielopłaszczyznowa: Czerwony Kapturek, O wilku i 7 koźlątach, Trzy świnki itp.). Trochę czasu i ambarasu zajęło nam wymyślenie i zrobienie stroju, ale efekt był moim zdaniem fajny. Maskę skopiowałam z internetu i kilkakrotnie powiększyłam, kapcie-łapy znalazłam przez przypadek i nie mogłam uwierzyć swojemu szczęściu (wtedy jeszcze nie znałam angielskiego zamiłowania do przebieranek), a futerko znalazłam w jakimś sklepie z ubraniami dla dzieci. Występowało tam w kategorii 'ostatni krzyk mody'. Tak, tak, taki ohydny 'buras' wisiał dumnie obok różowiutkich spódniczek i srebrnych pantofelków.

Do stroju wilka pasował nam jednak idealnie.

 

Potem wszystko co miało w sobie przydomek 'horrible' go fascynowało, aż natrafił na program Horrible Histories. No i się zaczął kompletny odjazd. Historia była tam przedstawiana w sposób lekki, łatwy i (powiedzmy że) przyjemny. Anegdotyczny właśnie.

Tak więc najważniejsze było jak Starożytni Rzymianie podcierali sobie tyłki, jak powieszono Kubę Rozpruwacza, jak Wilhelm Zdobywca ucinał głowy pod Hasting i takie tam fajne kawałki.

Myślę, że po takiej piosence, można faktycznie zapamiętać, jaki los spotkał wszystkie sześć żon Henryka VIII-go.

Poznajcie zatem tajniki metodyki nauczania historii w Anglii :))


Wracając jednak do książki Horrible Science, to jest ona klasycznym przykładem angielskiego humoru. Właściwie, to nie wiem, czy mam prawo definiować angielski humor, jako że najzwyczajniej w świecie go nie kumam. Jeśli miałabym się jednak pojąć krótkiej charakterystyki, to powiedziałabym, że im więcej fizjologii, rozlanej krwi i absurdu, tym lepiej. Przytaczam tutaj mały fragmencik (niestety nie mam lepszego zdjęcia):
 

W wolnym (a raczej szybkim, bo w naprędce stworzonym tłumaczeniu) brzmi to mniej więcej tak:

Mój genialny sposób na operację mózgu:
Ważne: pacjent właściwie nie potrzebuje środków znieczulających,w rzeczy samej może nawet obejść się i bez narkozy.  
1. Odciągam dolną powiekę od gałki ocznej.  
2. Biorę ostry sopel lodu i wbijam pacjentowi jego bardziej zaostrzony koniec w róg oczodołu.  
3. Następnie popycham go nieco tak, by podważył gałkę oczną od dołu.  
4. Potem młotkiem uderzam w wystający koniec tak, by przebił się przez kość czaszki i dostał do mózgu.  
5. Macham trochę w te i we wte, wygrzebując mózg ze środka.  
6. Z całego serca doradzam pacjentowi noszenie okularów przeciwsłonecznych.

No po prostu śmieszne, że boki zrywać ...

Co by jednak nie powiedzieć, to ta właśnie książka obudziła w moim synu pasję czytelniczą.
Hmmmm, wolałabym oczywiście, żeby zaczynał od "Dzieci z Bullerbyn", ale cóż ... dobre i to :).

Także mam mieszane uczucia ...


A swoją drogą, to ciekawa jestem, jakby jakieś dziecko dostało taką książkę w Polsce.  




środa, 16 listopada 2011




2011/11/17 10:06:31
Eeee tam, u nas wszystko przechodzi prócz żartów dotyczących wartości chrześcijańskich...
... a szkoda, bo jak dla mnie to zadęcie i nadęcie w tej kategorii jest tak ogromne, że spuszczenie pary w postaci dobrego żartu byłoby nawet korzystne:)

Przebranie wilka - pierwsza klasa!

2011/11/17 10:22:10
taa, wilk super :))))
W kwestii poczucia humoru: należę do wąskiego grona niewielbicieli na ten przykład, monty pajtona. Choćby mnie przypalali żelazem do mnie to nie rozśmieszy i kropka. Książkę Twojego syna mogę chyba wrzucić do tej samej kategorii.
Ale natomiast uwielbiam taki humor, jaki prezentowały seriale w stylu "Allo, Allo" czy "Co ludzie powiedzą". Jaś Fasola już mniej ;)

2011/11/17 16:18:21
@Ren-ya, obserwując z boku mam wrażenie, że w Polsce są komisje śledcze od wszystkiego. To, że ludziom uchodzi na sucho, to insza inszość. Mniej zadęcia faktycznie by się przydało.

@Veni, nie jestem pewna, czy oglądałam te seriale. Kojarzę tylko Co ludzie powiedzą i też mi się podobał. Generalnie: autoironię lubię, absurdu nie jarzę. Zresztą rozumienie humoru danego kraju to wyższa szkoła jazdy. Ja chyba nie znam na tyle dobrze kultury brytyjskiej, by móc się w pełni rozkoszować ich kabaretami. Wciąż łatwiej mi 'wchodzi' KMN czy Hrabi ;)

2011/11/22 23:41:52
Witaj Fidrygałko, pamiętam, że pierwszą książkę z serii Horrible nasza starsza córka kupiła sobie jeszcze po polsku. Kiedy przyjechaliśmy do Anglii, zaczęła pasjami czytać, choć ona wszystko czyta pasjami, to wygrzebywała z biblioteki szkolnej, miejskiej i w księgarniach wszystko, co Horrible. Przerabialiśmy Horrible Geography, wszystkie części historyczne, poświęcone kolejnym epokom w historii Anglii oraz stronę internetową z filmikami i grami. I choć jest to czasem kontrowersyjne, a humor angielski jako żywo czasem ciężkostrawny to myślę, że żeby dzieci do czegoś zachęcić, to dobry początek. Pozdrawiam Cię sstrasznie :)

2011/11/23 08:47:34
No proszę, nie wiedziałam, że te książki są przetłumaczone na polski!
Trzeba przyznać, że Anglicy wiedzą, jak zachęcić dzieci do czytania i do nauki. Moje dzieci są niezmiennie zachwycone szkołą, zdobywaniem wiedzy, robieniem projektów itp. Więc jak ma być tak sstrasznie :)) to niech sobie będzie, skoro jest to skuteczne :)

2011/11/28 11:21:07
Hm, jestem lekko zszokowana "operacją mózgu". Pozostaje mieć nadzieję, że żaden potencjalny adept chirurgicznej profesji, nie będzie chciał przetestować tego pomysłu na kolegach...

2011/11/28 22:31:21
Adept jak adept - ja mam nadzieję, że żadne dziecko nie przetestuje tego na koledze :)

0 comments:

Prześlij komentarz

Niepisanym prawem tego bloga jest lista komentarzy dłuższa od samego wpisu - uprasza się o podtrzymywanie tradycji:)

 
Back to top!