Searching...
czwartek, 6 grudnia 2012

uczulenie na ciążę

Wszyscy znamy tabloidowe metody przyciągnia naszej uwagi.
Mimo tego dajemy się nabrać na takie różne 'haczyki' typu: Maryla Rodowicz zdjęła stanik, po to tylko, żeby po kliknięciu na zdjęcie doczytać koniec zdania ... z wystawy, na otwarciu nowego salonu Triumph'a.

Gazety drukowane też stosują irytujące tricki, polegające głównie na łączeniu ogromniastego nagłówka z potężnym zdjęciem, które jest zupełnie niepowiązane z treścią króciutkiej zajawki pod tytułem.
Czasami jak oglądam te pierwsze strony, to aż się dziwię że jeszcze nikt nikomu nie wytoczył sprawy o zniesławienie ;)
Anglicy jednak mają sporo dystansu do siebie.

Oto niektóre z co ciekawszych zestawień:


Czy David Beckham kichając rozprzestrzenia pożerające ciało bakterie?


Czy życie rodzinne Amandy Holden, jurorki w X-factor się nie klei, a z relacji z mężem wieje chłodem jak z zamrażarki?




Czy piosenkarka Jessi J. ma w sobie walecznego ducha czy może wpiera prawicowego premiera?

Czy Camron będzie rozdawał przywileje w postaci darmowych biletów na koncerty J-Lo?


Czy dziecko biegacza Mo Faraha padło ofiarą pedofili?


'Pay and display' to napis spotykany na parkingach i przypominający kierowcą o zapłaceniu i schowaniu biletu za szybę.
Czy przekręcone 'pain' and display ma sugerować, że patrzenie na występy Madonny może być bolesne w skutkach? :))


I moim zdaniem naprawdę podła zagrywka: nagłówek to niegramatyczny cytat z jakiegoś analfabety, który się włamał komuś do domu i go okradł, ale nie chce wyrazić skruchy.
W zestawieniu ze zjęciem McCannów, których wciąż wielu podejrzewa o udział w zaginięciu ich córki Madeleine, tekst 'I'm steal (still) not sorry
' ma sugerować ich winę??


Przypomniały mi się te zaległe pierwsze strony w kontekście ostatniego szaleństwa okołociążowego księżnej Cambridge, gdyż przedwczorajsza 'okładka' była - w przeciwieństwie do tych powyżej - całkowicie poświęcona cierpieniom matki przyszłego następcy tronu.
A i zdjęcie jest dopasowane bez żadnych dodatkowych sugestii.

Pamiętam, że swojego czasu w Polsce była jakaś afera z Górniakową i nękającymi ją dziennikarzami.
Nie śledziłam tej sprawy, ale uwierzcie mi obsesyjna paranoja, która opanowała Królestwo przedwczoraj, jest trudna do ogarnięcia i Edzia z jej problemami to Mały Miki w porównaniu z Kaśką.

Publiczna ciąża Kate Middleton (swoją drogą, to dlaczego nie nazywają ją Kate Windsor? Czy nie zmieniła nazwiska?) urosła do monstualnych rozmiarów, mimo że to dopiero piąty tydzień.

Polskie portale też uległy tej międzynarodowej histerii i spekulują, czy będzie paniczyk czy panienka.
Jednakże angielskie media dostały takiego amoku, takiego kopa, takiej inspiracji do produkowania okołodworskich dywagacji, że jest to dla mnie, skromnego imigranta, zaiste trudne do pojęcia.




Już sam tytuł: WILLIAM ZNÓW PRZY ŁÓŻKU KATE, z ogromnym zdjęciem zatroskanego żonkosia brzmi tak, jakby biedna Kate leżała na łożu śmierci lub co najmniej po jakimś tragicznym wypadku.

Całe siedem stron poświęcone jest dogłębnej analizie stanu zdrowia księżnej, przyczynom hospitalizacji i proroctwom na przyszłość.

Jest obszerny wywiad z państwem Middleton, są profile lekarzy prowadzących, artykuł o dylematach księcia i czekających go decyzjach przyszlego taty (wciąż pracować jako pilot, przepisać się do kawalerii czy oddać li i jedynie obowiązkom dworskim), a także zdjęcia policjantów strzegących wejścia do szpitala.

Jest artykuł o zmianie zasad dziedziczenia w rodzinie królewskiej, którymi rząd musi zająć się niezwłocznie, by w przypadku urodzenia dziewczynki tron nie umknął córce Williama.

Trzecia strona to analiza potencjalnego modelu macierzyństwa księżnej Cambridge, która zapowiada, że będzie walczyła jak lwica o 'normalne' dzieciństwo dla swoich potomków.

Co cierpliwsi czytelnicy moga na czwartej stronie otrzeć łezkę na widok baby-Williama w objęciach Diany i baby-Kate w objęciach Michaela i Carole, potentatów zabawkowych 'wżenionych' w rodzinę królewską.

i reminiscencje królewskiego ślubu i małżeństwa księżnej Walii z Karolem.
Opinia dworu, nadzieje królowej Elżbiety i przewidywanie płci.
Słowem jest wszystko! Przekrój przez całą monarchię.

Najgorsze, że to wszystko toczy sie w mało przyjemnej otoczce książęcych rzygów.
Albowiem cała afera wynikła z faktu, że księżna haftuje na potęgę.
Bidulka cierpi na hyperemesis gravidarium, co w wolnym tłumaczeniu znaczy 'zafajdana ciąża' (a dokładnie zaś 'niepowściągliwe wymioty ciążowe' (NWC).
Jeszcze inaczej niedogodność ta, spowodowana prawdopodobnie przez mieszankę wysokiego stężenia hormonów ciążowych jak i udział czynników somatycznych i psychicznych, nazywana jest 'alergią na ciążę' :)))

NWC popsuły młodej parze całą przyjemność ze sprawienia rodzinie świątecznego prezentu (my też tak zrobiliśmy przy okazji naszej pierwszej ciąży - nie ukrywam, mily to okres na obwieszczenie radosnej nowiny).
Uczulenie na ciążę nie jest na szczęście wielkim zagrożeniem dla dziecka.
W przypadku potomka błękitnej (ekhm) krwi trzeba jednak dmuchać na zimne.
A poza tym ta setka dziennikarzy zgromadzonych przed szpitalem Króla Edwarda VII w Marylebone nie miałaby co robić.

Mówi się, że małe dziewczynki marzą o byciu księżniczkami.
Jednej z dziewczynek sen się ziścił.
Może ta dziewczynka miała jakąś tam nikłą świadomość, co ją czeka po wejściu na salony.
Czy jednak przypuszczała, że nawet jej zwykły rzyg poranny będzie analizowany przez czołowe media tego świata?

Ja bym zwariowała ze świadomością, że każdy mój krok jest analizowany. Że wypicie wody, zamiast toastu będzie pretekstem do dywagacji na temat moich funkcji rozrodczych, ze mój każdy uśmiech, grymas, fałdka na sukience będą szeroko omawiane na łamach gazet.
Że pani Smith z panem Brownem będą czytali o tym jaki wenflon został mi wbity w żyłę powierzchniową kończyny górnej.
Że pan bukmacher bedzie zaniżał stawkę z 1/33 na 1/25 na wieść o moim porannym rzygańsku (bo podobno ma to świadczyć o zwiększonym prawdopodobieństwie na urodzenie bliźniaków).
Że żurnaliści będą mi sugerowali imiona, stroje ciążowe, plany zawodowe.
Że dziennikarze śledczy będą szperali po moich albumach rodzinnych, dybali na koleżanki ze szkolnej ławy i czyhali na pupę mojej młodszej siostry.
Że życie mojego dziecka (Swoją drogą to ciekawe, co na to zwolennicy retoryki pro-aborcyjnej? Królewski pięciotygodniowy zarodek ma prawo być nazywany dzieckiem, czy to tylko zbiór komórek?) będzie omawiane, planowane, analizowane na długo przed jego urodzeniem.

Truman Burbank wysiada przy młodym Windsorze.




A drogiej Kate życzę miłego wylegiwania z ukochanym u wezgłowia.

Trzymaj się kochana.
Nie ty pierwsza będziesz rodzić i nie ostatnia ;-P

I urodź im bliźniaki!




czwartek, 6 grudnia 2012







2012/12/06 07:04:35
Przechlapane ma dziewczyna, ale widziały gały co brały. Chyba już można było przywyknąć (jeśli można kiedykolwiek). Dobrze, że przynajmniej kwestią prokreacji nie zajęły się rezolutne brytyjskie tytułu, bo gdyby opisali w jakiej pozycji poczęło się to dziecko - to ja bym sie porzygała...

2012/12/06 07:11:55
Wiedziałam, wiedziałam, że o tym będzie następny wpis!!!!! :D

2012/12/06 08:12:20
No ma przechlapane Kate, bez dwóch zdań! Nie wyobrażam sobie siebie na jej miejscu. Nie wiem, czy do czegoś takiego można się przyzwyczaić... Choć podobno do wszystkiego można...
Ale jest i druga strona - pismaki bombardują nas informacjami ze świata sławnych i bogatych, co również jest dla mnie nie do zniesienia. I zależność ta przypomina mi spór o to, co było pierwsze - jajo czy kura. I tutaj też nie wiem co napędza ten cały cyrk. Czy ludziom NAPRAWDĘ tak bardzo zależy na tych informacjach? Ja bym spokojnie przeżyła swoje życie nie znając problemów ciążowych Kate. A MUSZĘ je znać, bo żyjąc w społeczeństwie globalnym NIE DA się uniknąć tego rodzaju informacji. I to również doprowadza mnie do szału.

2012/12/06 09:21:45
Tak juz myslalam, wy w Anglii macie teraz przechlapane ;)
Czy wogóle pisze sie jeszcze o czyms innym w waszych gazetach? :D

2012/12/06 11:54:09
dobre te gazety, nie zwrocilam do tej pory uwagi - bede teraz patrzec hihi
masz racje, ze co poniektore 'ofiary' tych tytulowych stron powinny podac gazete do sadu

2012/12/06 11:55:25
@ Berberysie, jeszcze wszystko przed nami. Może jakiś biograf dotrze do takich szzegółów :)
I tak Kaśka ma na razie bardzo dobrą prasę i wszyscy wysławiają ją pod niebiosa (oprócz małej toplesowej wpadki). Na pewno wiedziała, co ją czeka, ale chyba nie wyobrażała sobie ogromu tego 'przedsięwzięcia'. Ale, że się powtórzę po raz n-ty cytując Skrzypka na dachu: "Niech Bóg ją błogosławi i zachowa ... jak najdalej ode mnie" :))

@ Żono, nie mogło być inaczej. Nie mogło. Wszakże oswajam mozolnie angielską rzeczywistość. I tak tu ostatnio zrobiło się bardziej wspomninkowo-outcome'owo niż 'angielsko' :)

@ Ren-ya, no właśnie ta nachalność jest nie do zniesienia. Nie sądzę, że udało mi się w pełni przekazać atmosferę amoku panującą w tutejszych mediach, ale czegoś takiego naprawdę nie widziałam. Włączyłam sobie BBC online a tam czołowi politycy uchachani od ucha do ucha, dywagują, gratulują, tweetują o królewskiej ciaży. Ekscytacja większa nawet niż w czasie olimpiady.
A gdzie angielska powściągliwość, a gdzie dżentelmeśki umiar, a gdzie elitarna dyskrecja?
Czy ludziom zależy na tych informacjach?
Ja myślę, że im się wmawia, że powinni się dowiedzieć o tym i o tamtym, nakręcając koniunkturę chwytliwymi hasłami i zdjęciami.
Tabloidowa, okrojona, spłycona rzeczywistość jest 'dobrym' antidotum na codzienne zmagania, na szarość i na trudne tematy.

2012/12/06 11:56:50
Spirit - Kate wyskakuje z lodówki :)
Na szczęście nie mam telewizora i nie słucham radia, więc łatwiej mi przeselkcjonować informacje, ale naprawdę amok jest straszliwy :-/

2012/12/06 12:02:29
Alexandra, to tylko parę, które udało mi się znaleźć 'z biegu'. Inne bywają jeszcze gorsze.
Niby te zdjęcia są na innym tle, niby oddzielone jakąśtam marną kreseczką (więc wiadomo, że w sądzie by przegrali :)), ale dla przeciętnego odbiorcy obrazków i krótkich haseł 'pierwsze czytanie' wywołuje takie, a nie inne skojarzenia.
To głęboko przemyślana strategia.

2012/12/06 13:18:21
Zaskoczyłaś mnie info, że to zaledwie 5 tydzień. Tam jeszcze wiele może się wydarzyć - jestem przewrażliwiona, bo zaliczyłam 3 ms ciążę. Wtedy to będzie pastwienie, którego takiej księżnej Grace darowano (bodajże pierwszą ciążę poroniła).
A ja jestem królową z takiej niepowściągliwie przerzyganej ciąży ;) Choć początkowo byłam "zatruciem pokarmowym" :)

2012/12/06 13:29:27
Bezcielesna, to właściwie już szósty tydzień :)))
Chyba właśnie dlatego tak na nią dmuchają i chuchają, żeby potem nie mieć sobie nic do zarzucenia (a uwierz mi, 'zwyczajne ciężarówki' w Anglii nawet nie są badane ginekologicznie. Tylko krew, mocz i ciśnienie. A jak ci wody pójdą ale nie masz skurczów - to won do domu, bo szpital nie ma wolnych łóżek).
Moja córka też jest 'problemem żołądkowym' i przemęczeniem, ale w końcu dwa miesiące po porodzie można być przemęczonym nie?
A Kate pewnie faktyczny stres. Taka odpowiedzialność na niej (nomen omen) ciąży :)))
Nie zazdroszczę.

2012/12/06 15:36:11
No napisałam cały komentarz, nawet wkleiłam linki z Daily Mail i jak doszłam do tego, że mimo wszystko wolę takie newsy od doniesień z Polski o agencie Tomku, Ojcu Rydzyku i katastrofie smoleńskiej, to wszystko się skasowało. Serio wolę dyskutować na temat, czy Kate będzie miała chlopca czy dziewczynkę niż na temat na jakich to imprezach bywał agent Tomek i jak był ubrany.
Z ostatniej ciążowej gorączki na wyspach najbardziej rozśmieszyły doniesienia o tym jak był ubrany Wiliam, kiedy odwiedzał żonę. I dzięki temu wiem, że wczoraj miał na sobie sztruksy a dzisiaj był ubrany na niebiesko.
www.dailymail.co.uk/news/article-2243915/Kate-Middleton-pregnant-Duchess-leaves-hospital-Prince-William-side.html
Pozdrawiam :)

2012/12/06 16:14:49
Właściwie to nie wiem, co ludzi teraz obchodzi. Nie chadzam w kolejki, nie dyskutuję z sąsiadkami - nie wiem więc, czy takie rzeczy obchodzą społeczeństwo. Mnie na pewno nie! Mam w nosie czyjeś ciąże, kochanków, agentów itp. Kolorowych gazet (i szmatławców) już dawno nie czytam, a sprzedaję też coraz mniej.
Myślę, że to całe zamieszanie to wina dziennikarzy, a raczej tych, którzy się chcą dziennikarzami nazywać. Kiedyś było coś takiego jak etyka dziennikarska, a teraz to już tylko puste słowa. Byle więcej wygrzebać, byle mocniej dowalić. Życie schodzi na psy, to co się dziennikarzom dziwić...

2012/12/06 18:08:53
Fidrygauko, niniejszym Twoja zabawa zatoczyla koło i ja rowniez zapraszam Ciebie do zabawy w PYTANIA I ODPOWIEDZI
możesz okrasić zdjeciami nie na temat, tam żeby było "po angielsku" ;)
polskapakistansverige.blogspot.se/2012/12/liebster-blogi-rozdane.html

2012/12/06 20:47:32
Bardzo pouczający post. No ale skoro Kate zaciążyła, nie mogłaś tego zignorować.
Tymczasem mam u siebie na kolanach najnowszy (11 december...hm) Bello, który zawędrował z przyjezdnymi Angolami i ani słowa w nim o windsorowej zygocie - same christmas gifts guide. Bardzo dziwne.

2012/12/06 21:21:32
powiem Ci szczerze, że nie widzę nic złego w zainteresowaniu, jakie Polskie media okazują księżnej Kaśce i jej porannemu rzygowi... przeeepraszam NWC... jakoś dzięki temu jest mniej Smoleńska, spiskowej teorii dziejów, układów, itepe. tak jakby zrobiło się trochę lżej, przyjemniej (bo wiadomo dzieci to sama radość ;p), no prawie czuć święta :)

2012/12/07 01:27:19
u nas tez byla to jedna z wazniejszych wiadomosci telewizyjnych, tego mi wlasnie brakowalo przy porannej herbacie dowiedziec sie, ze Kate zbiera sie na wymioty :)

2012/12/07 11:06:24
@ Viki, wiem, Blox jest pod tym względem dziadowski. A najciekawsze, że jak kopiuję dłuższe odpowiedzi (gdy np. odpowiadam kilku osobom na raz), to jak mi skasuje, to i tak nie mogę tego wkleić, bo mi wyskakuje komunikat, że to ... spam :))))
A co do meritum sprawy, to faktycznie wiadomość o ciąży Kate jest z gatunku tych lżejszych, tym niemniej szokuje mnie skala roztrząsania tego zjawiska: od omawiania ubrania księcia (tak, też to widziałam) lub modelu samochodu, jakim przyjechał, po analizę monarchii :)

@ Rest, myślę, że co prawda wiele ludzi ma to głęboko gdzieś i po tygodniu nie pamięta 80% plotek, ale ... jednak popyt na to jest. Wydaje mi się, ze - właśnie przez sensacyjny sposób podawania i podsuwania różnych news'ów przez media - sporo ludzi czyta tony nikomu niepotrzebnych informacji. Trochę z nudów, trochę jako wymówkę, by się nie zajmować swoim życiem, trochę z przyzwyczajenia.
Etyka dziennikarska faktycznie w zaniku, ale to trend ogólnoludzki :-/

@ Aleksandro, dzięki. Postaram się wkrótce odpowiedzieć, ale już nie będę przesyłać dalej, bo widzę, że co człowiek sieje, to i żąć będzie :))) Posłałam pytania w świat, dałam ludziom zadania, to i wraca to do mnie :)))

@ Inwentaryzacjo, mogłam jeszcze napisać o mikołajkach :)
W końcu, jak by nie było, to blog o moim życiu w Anglii.
A co do niedoinformowania Bello, to nie oczekuj od magazynu składanego miesiąc przed ukazaniem się plotek o ciąży. No, chyba że mieliby tam kogoś ze szklaną kulą :)

@ Aotahi, prasa polska niech się zajmuje - faktycznie jest to antidotum na te wszystkie polskie afery, pomówienia, skandale polityczne, o których czytać się nie da. Ale media angielskie mogłyby trochę dać na luz.

@ Artdeco - ja na szczęście nie mam telewizora, więc mi Kate nie rzyga z rana; mam - nikłą bo nikłą - ale możliwość selekcji :)

2012/12/07 16:04:29
A tu jeszcze smutny dodatek do dyskusji o etyce i nachalności dziennikarzy.
Dwóch australijskich dziennikarzy podszyło się pod królową Elżbietę i księcia Wiliama, w celu wymuszenia informacji o stanie Kate.
Pielęgniarka, która udzieliła informacji oszustom ... popełniła dziś samobójstwo.
Przerażający i niewiarygodny jest dla mnie powód, ale widocznie dla niej była to presja nie do zniesienia :-/

2012/12/08 20:59:11
Co do Twojej uwagi o urodzeniu bliźniaków to przypomniała mi się historia "żelaznej maski" o ktorej pisał Dumas, ale nie czas na żarty, bo zrobiło się mało śmiesznie w związku z tragiczną historią o której piszesz w komentarzu. Wczoraj w TVN 24 słyszałam wypowiedź kogoś z dyrekcji, że wspierano tę pielęgniarkę po tym co się stało i ogarnęły mnie niejakie wątpliwości, gdyż generalnie pielęgniarkom nie wolno udzielać jakichkolwiek informacji na temat zdrowia pacjenta i prowadzonej terapii przez telefon. Sądzę że w U.K. są te same reguły, które rzeczywiście czasem są łamane, ale do czasu kiedy bomba wybuchnie i zdarzy się coś nieprzewidzianego, jakaś pomyłka czy nadużycie, wtedy niestety, lecą głowy.

2012/12/09 15:27:31
Sukienko, co tam się dzieje w świecie możnowładzców, to nam, zwykłym śmiertelnikom nigdy nie będzie w pełni dane wiedzieć, choć myślę, że jednak historia 'z Dumasa' się nie powtórzy :))
Co do pielęgniarki, to skopiuję to, co napisałam na facebooku:
Osobiście nie chce mi się wierzyć, że można z takiego powodu odebrać sobie życie, tym bardziej, że angielscy pracodawcy nie są tacy skorzy do wywalania kogoś z pracy - tu wszystko musi być udokumetowane i dowiedzione. Poza tym pracodawca najczęściej stoi murem za pracownikiem, szczególnie dobrym.
Natomiast presja co do ochrony danych osobowych i trzymania się procedur jest przeogromna i może kobieta nie wytrzymała psychicznie tej wirtualnej nagonki.
Jest to o tyle przerażające, że faktycznie aż tak się tych procedur nie przestrzega - chociażby w zwykłej przychodni, gdy muszę przy pozostałych, stojących w kolejce pacjentach, 'tłumaczyć' się, po jaką cholerę przyszłam i ... potwierdzić swój adres :-/

Ten szał wokól celebrytów i chęć zdobycia informacji za wszelką cenę jest nienormalny.
Teraz oczywiście toczy się dyskusja kto i czy zawinił.
Gdyby jednak każdy zajął się tylko 'swoim ogródkiem', to nie byłoby takiego zainteresowania i zapotrzebowania.
Jest popyt, jest podaż.
A potem w przypadku nieoczekiwanego przebiegu wypadków - święte oburzenie!

2012/12/09 19:41:40
www.imdb.com/title/tt0118171/

Pora na druga czesc "Willi und die Windzors" ;)

2012/12/09 20:43:55
Tu już się niektórzy od dawna zbierają, żeby ich przegnać, ale ... to kura znosząca złote jajka.
Z czego by Wyspiarze żyli?
Przemysł odszedł w niepamięć wraz z królową Wiktorią, kopalnie pozamykała Żelazna Damai, rolnictwo ciągną Polacy (ale pewnie nie długo :))), a całą resztę przenieśli za morza i oddali tubylcom ('tambylcom') w ramach pokuty za wcześniejsze kolonizowanie.
Pogoda nie sprzyja za bardzo rozwojowi przemysłu turystycznego.
Zostają tylko łaźnie rzymskie i Królowa :)))

2012/12/10 14:24:31
Okładki położyły mnie na łopatki.
A ksieżnej żal. Nie chciałabym mieć takiego medialnego brzucha. Nawet sobie porannie pohaftować w spokoju nie może, bo kraj drży :)

2012/12/13 02:09:46
Mila, to dopiero początek.
Potem się dopiero zacznie, jak będą analizować jej każdą porażkę rodzicielską, każdą decyzję, każdy ruch.
No, ale sama chciała :)



0 comments:

Prześlij komentarz

Niepisanym prawem tego bloga jest lista komentarzy dłuższa od samego wpisu - uprasza się o podtrzymywanie tradycji:)

 
Back to top!