Searching...
środa, 29 sierpnia 2012

osadzona przegubowo

Nie byłabym sobą, gdybym po zaproszeniu od Żony Oburzonej najpierw dokładnie nie sprawdziła znaczenia słowa 'versatile', bo kojarzyło mi się trochę z Wersalem a trochę z pionem (vertical :)), prawdziwe znaczenie było mi - przyznaję się - zupełnie nieznane.

Mówcie mi 'belfer', ale muszę trochę skorygować ideę zabawy.
Skorygować na własną szkodę, jako że miałam już pięknie przemyślane tajemnice i sekrety, które miałam Wam ujawnić (Nie ma ich wiele; tzn. mam ich mnóstwo, ale tylko kilka chcę ujawnić :)), jako że i mnie opanował szkodliwy wirus*




A tu się okazało, że versatile oznacza:
wszechstronność, wielozadaniowość, uniwersalność, ponadczasowość, różnorodność, szerokie zastosowanie, łatwe uleganie zmianom i odwracalność a nawet przegubowe osadzenie.

Ostatecznie można by skupić się na tej części definicji, która mówi o bystrości umysłu** :)), ale sami przyznajcie, że nawet wtedy ma się to nijak do ujawniania najskrytszych sekretów duszy.

Bo cóż wspólnego z bystrością umysłu ma moja chroniczna i nieuleczalna NIENAWIŚĆ do kotów?
Niewiele.
Choć może powiem tak: mając jakiegokolwiek kota w promieniu 15 metrów robię się bardzo wielozadaniowa i potrafię znaleźć szerokie zastosowanie różnych przedmiotów w celu odstraszenia rzeczonych (humanitarnych, humanitarnych, żeby nie było; najbardziej drastyczne jak do tej pory był nadajnik z ultradźwiękami, który i tak nie działał).
Moja kocia fobia jest ponadczasowa, uniwersalna (rozciąga się też na zdjęcia kotów, kocią muzykę oraz obrzydzenie do pieszczotliwego, skądinąnd słowa 'Kotku', a nawet większość innych futerkowców).
Jest to niestety fobia nieuleczalna, nabyta w dzieciństwie, a wszelkie próby łagodnej perswazji jak i drastycznego oswajania nie działają, a wręcz ją zaostrzają.

W tym momencie właściwie mogę przerwać - albowiem głupia nie jestem, czytać ze zrozumieniem umiem i wiem, że przynajmniej 85% zaglądających tu osób posiada koty, a pozostałe 14% (pozostawmy sobie 1% na margines błędu) koty przynajmniej lubi - i mogę się spodziewać, że właśnie straciłam 99% czytelników.
Jednakże dla porządku, dla tego być może jednego procenta, pociągnę to dalej.



1. Jestem osobą o różnorodnych zainteresowaniach, które jednak traktuję najczęściej powierzchownie. Chciałabym, by nazywano mnie kobietą renesansu (hi, hi), jednakże określenie 'słomiany zapał' - irytujące mnie zawsze okrutnie - jest niestety dużo bardziej adekwatne w stosunku do mej skromnej osoby.

2. Mój mózg jest uniwersalny.
W połowie męski (nienawidzę zakupów, nie zauważam nowej fryzury koleżanki, kupowanie kwiatów ciętych uważam za stratę pieniędzy, zapominam nawet o rocznicy własnego ślubu, najbardziej lubię przebywać w Pudełku Nicości, a na romantycznej kolacji nie wiedziałabym jak się zachować), w połowie zaś kobiecy (zwoje pracują nieustannie, potok słów potrafi wykończyć najbardziej cierpliwego słuchacza, emocje buzują, zdanie 'Jakoś to będzie, kochanie" nie zaspokaja mojej potrzeby bezpieczeństwa, a płaty czołowe odpowiedzialne za rozwiązywanie problemów i planowanie mam są mocno przerośnięte).

Najgorsze, że na ogół myli mi się, kiedy jakiej połówki mam używać, czym skazuję się na mniej lub bardziej idiotyczne wpadki towarzyskie.


3. potrafię szeroko zastosować umiejętność robienia bałaganu z szybkością światła. Doprowadzenie idealnie wysprzątanego pokoju do 'krajobrazu po bitwie' w ciągu pięciu minut nie przedstawia żadnych trudności. Jestem tak wszechstronna, że mogę to zrobić zarówno w salonie, jaki w kuchni, sypialni, torebce i wielu innym miejscach.
Na raz.
Trochę gorzej wychodzi mi ze sprzątaniem i tu zasada odwracalności jest nieco zachwiana.
Niech Was nie zwiodą moje ostatnie porządki (na blogu i w życiu) - to marna próba pokonania siebie :)

4. Moje podejście do życia jest lekko chwiejne.
To, że Skrzypek na dachu z Tewje Mleczarzem i jego 'aledrugąstroną' jest moim ulubionym filmem, pisałam już nie raz.
Łatwe uleganie zmianom objawia się jednak też tym, że nie mogę się zdecydować, czy jestem niepoprawną optymistką (kiedyś za tą wersją optowałam częściej) czy bliżej mi do nałogowego malkontenctwa.
Pocieszam się teorią mistrza Endrju Poniedzielskiego, który twierdzi, że optymistę i pesymistę niewiele różni. I jeden i drugi uważa, że świat stoi przed nimi otworem.
Różnica jest tylko w wielkości tego otworu :))
Mój otwór z wiekiem jakiś taki przyciasny się zrobił ...

5. Z wielozadaniowości nie muszę się spowiadać. Każda pracująca matka dzieciom osiąga tę umiejętność na przyspierszonym kursie, najczęściej zaraz po opuszczeniu porodówki. (Oczywiście nie-matki są również w stanie osiągnąć taki stan świadomości, ale ... mogą nie wiedzieć, że drzemie w nich taki potencjał :))

6. Poziom mojego wszechstronnego wykształcenia jest odwrotnie proporcjonalny do satysfakcji z pracy, którą wykonuję. Gdybym wierzyła w reinkarnację, byłabym bardzo grzeczną osobą, żeby przypadkiem nie wcielono mnie w kota, a w jakąś utalentowaną artystkę.

7. Moje ubrania są ponadczasowe - od lat tak samo nudne i nie idące z duchem czasu, jako że na modzie się nie wyznaję (choć niektórzy nawet twierdzą, że bywam elegancka :))
W tej dziedzinie również ujawnia się spora chwiejność, albowiem w zamierzchłych czasach miewałam sporo modowych faz.
Ale to było dawno, dawno temu.
Nawet najstarsi górale tego nie pamiętają ...

8. Na przegubowe osadzenie nie mam zbytnio pomysłu, ale jako że jest to termin z dziedziny mechaniki, to trochę się wiąże logicznie z moim realizmem i osadzeniem na ziemi, które powoduje, że ... trudno mi uwierzyć, że ludzie naprawdę wylądowali na Księżycu i bardzo mocno przemawiają do mnie wszystkie argumenty wyznawców conspiracy theories w tej akurat dziedzinie, mówiące o tym, że było to sfingowane na potrzeby zimnej wojny.

No, to by było na tyle tych uzewnętrznień o mojej wszechstronności :))
Nie wiem, kogo by tu zaprosić, bo większość albo już zarżona wirusem, albo się zaszczepiła i za nic nie chce go - jak wynika z poprzedniej zabawy - (ponownie) złapać. A niektórzy już napisali tyle o swoich zdolnościach, że zapraszanie ich do zabawy oznaczałoby przyznanie się do nieuważnego czytania ich bloga :)

Nieśmiało więc przekażę pałeczkę dalej, a jak ktoś zajrzy, podejmie rękawicę i zechce opisać swoje wszechstronne uzdolnienia, to fajnie.
Jak nie, to drugie fajnie.
Raz, dwa, trzy, obrywasz TY, TY, TY a także TY :)
Jak widzicie, zasady łatwo ulegają zmianom i są odwracalne więc możecie je dostosować do własnych potrzeb :)
______________________________________________________________________

* Jest taki pan. Nazywa się Interjak (a złośliwie nie podam linka, nie będę mu podnosić oglądalności i tak łatwo go znaleźć w sieci ;)). Pan jest przedstawicielem jednej z blogosferskich kast. Nie powiem, o niektórych rzeczach pisze nawet z sensem.
Szkoda tylko, że jako cel nadrzędny (ewentualnie z braku pomysłów na inne wpisy) postawił sobie zostanie Arcy Mentorem Blogosfery (AMB) i nawracanie na jedynie słuszną drogę blogowe szaraczki, czyli tych wszystkich, którzy nie piszą ambitnych tekstów, pozwalających im zarabiać mega kasę.
AMB od czasu do czasu czuje misję i płodzi artykuł o tym, czego to inni absolutnie pisać nie powinni.
Tak więc: nie wolno przewidywać wyników meczów (o ile nie jest się profesjonalnym komentatorem sportowym), być szafiarką to obciach, bo kto to widział na garnuszku u rodziców siedzieć i cały dzień buszować po ciucholandach lub się fotografować w parku, nie można ... aaaaa, już więcej nie wiem.
Nie wczytywałam się dalej.

Ostatnio jednak oberwało się ni mniej ni więcej tylko akcji 'The Versatile Blogger', którą to pan AMB uznał za równie szkodliwą jak wirus jakiś.
Co ciekawe, musiał trochę tych wpisów przeczytać, bo sypał przykładami jak z rękawa.
Nie podobały mu się preferencje bieliźniane, mocne głowy czy inne ekshibicjonistyczne wywody, tfu, blogerek (bo chłopów ten wirus się nie ima, oj nie ima).
Pan AMB ma do tego najpełniejsze prawo.
Ja jednak pragnę mu wytłumaczyć 'o so chodzi' (choć wątpię, czy tu do mnie dotrze).

Otóż Drogi Panie InterJAKu,
Jeśli zechce Pan obejrzeć zlinkowany przeze mnie filmik, będzie Pan już bardzo bliski rozwiązania fenomenu tej zabawy.
Kobiety takie są.
Po latach banalnego oddzielania mamucich kości od mięsa, które Wy z takim namaszczeniem i poświęceniem zdobywaliście, wyrobił się w nas zwyczaj zabijania czasu głupotami, bzetami, fidrygaukami.
Bo ileż można tak te kości skubać, czy skarpety z futra niedźwiedzia cerować?
Jakież to mało kreatywne!
Wymyśliłyśmy więc sobie te wszystkie blogi, na których się przechwalamy, głaszczemy się po główkach, kadzimy sobie, jaramy się nowymi wdziankami ze skóry sarny, chwalimy się nowymi przepisami na smalec z łosia i potrawkę z wnętrzności borsuka i obgadujemy Was, dzielnych i mądrych wojowników, inteligentnych obrońców spraw jedynie słusznych, korząc się uniżenie przed Waszym geniuszem.
A dodatkowo wymyślamy sobie różne zabawy, konkursy, łańcuszki i nagrody.
Robimy to tylko w jednym celu (i tu, niestety, Mistrzu, wykazałeś się zupełnym brakiem zmysłu praktycznego i oderwaniem od teorii, które głosisz) - a mianowicie by ...
GENEROWAĆ RUCH NA BLOGU!!!

Aby zyskiwać followersów, zbierać lajki na fejsie, słit komcie pod wpisami i podciągać się w rankingach SEO.
Albowiem nie jest tu ważne poznawanie drugiej osoby, budowanie relacji, szukanie okazji do pośmiania się, ekwilibrystyka słowna, ale LANS!
Kapewu?
No, to żółwik!

_________________________________________________________

** versatile - able to change easily from one activity to another or able to be used for many different purposes
1. Capable of doing many things competently.
2. Having varied uses or serving many functions: "The most versatile of vegetables is the tomato" 
3. Variable or inconstant; changeable: a versatile temperament.
changing or fluctuating readily : variable versatile disposition, embracing a variety of subjects, fields, or skills; also : turning with ease from one thing to another
capable of turning forward or backward : reversiblecapable of moving laterally and up and down
having many uses or applications

versatile - wszechstronny; uniwer­salny, osadzony przegubowo (mech.)
(o umyśle, o osobie) bystry,wszechstronny; o szerokim zastosowaniu
(za cambridge online dictionary, merriam webster online dictionary, free online dictionary oraz ling.pl :))


środa, 29 sierpnia 2012






2012/08/29 21:42:17
Jaka szkoda, że Pan Interjak mnie nie zaprosił do swojej zabawy Napisałabym w tym antypoście w pierwszym punkcie: bardzo przejmuję się uwagami na stronie INTERJAK. Czerpię z nich pożyteczne informacje i wykorzystuję w celu ulepszenia mojego bloga, moim celem bowiem jest zawładnięcie blogosferą i umysłami moich czytelników oraz wygenerowanie takiego ruchu na stronie, który zapewni mi satysfakcjonujące comiesięczne dochody Czy ten facet naprawdę nie ma ani krztyny dystansu do rzeczywistości? Ale to słodkie, że czyta mojego bloga :D

2012/08/29 21:59:45
Hmm, a może temu, kto wymyślił tę zabawę, chodziło o veritaserum, czyli eliksir prawdy z Harry'ego Pottera? :)

2012/08/29 22:08:33
ja znałam to słowo, użyte w opisie Światowida (cztery facjaty), ale przegubowo bym ni skojarzyła ;)))) krytyka pana Interjaka mnie dotknęła. Idę popełnić harakiri kiełbasą krakowską ;)))

2012/08/29 23:43:14
Ooo.
No nie wiem, wyraźnie pokrzyżowano mi szyki, bo właśnie szykowałam się do zainicjowania łańcucha pt. Whimsical Enough ;) na tle gwiazdy dawida najlepiej, żeby media mnie rozsławiły a kominek zniesławił :)

Też nie wiedziałam, co to versatile - bardzo ładnie to rozegrałaś :)

2012/08/30 11:35:25
@ Ha, ha, Żono, prześliczny antypost :)
Pan ewidentnie potrzebuje dać sobie na luz.
I też uważam to za słodkie, że tak się biczuje, czytając te nasze zawirusowane wpisy :)
Co do Harry Pottera nie mogę się wypowiadać, bo nie przeczytałam ani rozdziału.

@ Berberysie, mam nadzieję, że - zgodnie z moim przewidywaniami - harakiri się nie udało, szczególnie tą krakowską :) Ale w razie czego daj znać - AMB nie jest tego wart!

@ Inwentaryzacji, myślę, że przy Twojej inteligencji dasz radę łatwo spleść owe dwa wątki. A tak na serio, to bez stresu :)

2012/08/30 15:27:52
Ja zawsze byłam z tych, co to bezpiecznie z boku woleli stać i obserwować. Dziękuję, za zaproszenie, ale właśnie z powyższego powodu, nie wezmę udziału w zabawie.
JA znam słowo versatile, tylko dlatego, że kiedyś mi pasowało do CV i szukałam w słowniku.
Pozdrawiam :)

2012/08/30 16:55:42
Viki, spoko :)
Choć uważam, że takie zabawy tylko pozornie zmuszają do ekshibicjonizmu (nie patrz na mnie :))
Najczęściej ludzie tak lawirują, żeby największych sekretów nie ujawnić :))

2012/08/30 17:02:02
Hehe ja właśnie jak zaczynam opowiadać o sobie, to z reguły ujawniam za dużo...:))

2012/08/30 17:55:48
Wiesz, zawsze możesz napisać antypost, albo coś zmyślić ;-P

Ja z jednej strony nie przepadam za takimi zabawami, ale z drugiej strony, jak zaglądam do innych uczestników, to z ciekawością patrzę, jak wybrnęli z tej trudnej sytuacji i naprawdę fajnie jest poobserwować, jak każdy zrobił to w swoim własnym, niepowtarzalnym stylu, nawiązując z grubsza do tematyki bloga.

No dobra, już nie namawiam i podkreślam jeszcze raz, że wszyscy zaproszeni mogą to spokojnie zignorować, bez żadnych konsekwencji towarzyskich :)))

2012/08/30 18:12:05
Z fragmentu o mocnej głowie i chalniu jak chłop stukilowy (znalazłam Intera) wnioskuję że "paczy" też na moje Archiwumełko..
Zaszczyt.
Co do definicji słowa.. też sprawdziłam. I nijak mi nie pasowało do reguł zabawy, ale... Leń, leń i jeszcze raz leń. Postanowiłam poczekać, aż ktoś inny zrobi "naprostowanie" i o to jesteś.

2012/08/30 22:40:41
Myślicie, że Pan Interjak skomentuje u siebie nasze niedojrzałe podejście do tematu?

2012/08/31 02:25:47
O matko z ojcem!!!!!!!!!!!!!!!
Nie mam teraz czasu na wnikliwa analize, ale przeczytalam i z tego co napisalas o sobie 90% idealnie wrecz pasuje do mnie;))) Tylko ja wierze w reinkarnacje i wlasnie dlatego wiem, ze nie mozna wrocic na ziemie w postaci kota, pchly czy marchewki.
Dobra.
To co napisalas o kotach to 100% i jeszcze z plusem moj stosunek do tych zwierzat. Na widok kota dostaje chwilowego paralizu, ktory trwa nie dluzej niz sekunde a potem spitalam na pierwsze drzewo z predkoscia swiatla.
OK, to bylo dawniej;)
Teraz poniewaz ze sprintem juz nie tak latwo, biore co pod reka i rzucam w przeciwnika. Nie, nie po to zeby mu krzywde zrobic, jeszcze zadnego nie uszkodzilam, bo tez w zadnego nie wycelowalam;))) ale robie zamach, to z reguly wystarcza.
Wszystkie okoliczne koty omijaja moj back yard, bo wiedza ze tu mieszka Zla Kobieta. I dobrze, tak powinno byc.
Jest jeden, ktory przychodzi, siada na srodku i wpatruje sie w drzwi mojego patio. Nie musze nic brac w reke, wystarczy ze otworze drzwi i kotecek spierdala tak ze tylko czekam jak ktoregos dnia ku mojej nieukrywanej radosc flaki pogubi.
Zdjec kotow sie nie boje, nawet odwiedzam blogi kocich mam, tyle, ze nie potrafie sie tym zachwycac.
Chociaz przepraszam Anka Wroclawianka ma naprawde ladna kocice - na zdjeciu.

2012/09/01 10:41:17
@ Milexico, pan faktycznie nieźle przestudiował wasze blogi (tak jak i ja blog Kominka przed opublikowaniem mojego Ilustrowanego Słownika Blogera, więc jak widać szpiegowstwo sieciowe kwitnie :))

@ Żono, bez bezpośrednich linków z tego posta pan Interjak może nas tak łatwo nie znaleźć, zresztą pewnie ma już nowe obiekty/projekty do skrytykowania :)

@ Star, czyli nie jesteśmy do końca takie różne :))

0 comments:

Prześlij komentarz

Niepisanym prawem tego bloga jest lista komentarzy dłuższa od samego wpisu - uprasza się o podtrzymywanie tradycji:)

 
Back to top!