Searching...
czwartek, 28 czerwca 2012

Poland is quite a young country, is it not?

Nigdy nie lubiłam uczyć się historii.
Może nie był to aż tak znienawidzony przedmiot jak 'matma' czy 'fiza', ale nie wiedzieć czemu koneksje między bogami starożytnej Grecji, studiowanie wojen punickich, podboje Napoleona czy inne zatargi krzyżacko-polskie nie były przedmiotem moich głębszych zainteresowań.
Owszem, lubiłam słuchać 'gawędy' o dawnych czasach, ciekawostki o różnych odkryciach, plotki z dworów królewskich, tak długo, jak nie musiałam wkuwać dat i pisać rozprawek na temat przyczyn rozpadu jakiegośtam państwa lub analizować sytuacji politycznej po wojnie trzydziestoletniej.


Miałam mały przebłysk historycznej pasji, gdy w klasie maturalnej trafiła nam się nauczycielka-marzenie.
Babka była niesamowita i jakimś cudem (czyt. pasją w oczach, nieprzeciętną znajomością tematu, uśmiechem, luzem ...) potrafiła nas nakłonić do bycia przygotowanym do każdej lekcji.

Trochę to było za późno, bym mogła nadrobić wieloletnie braki w tej dziedzinie, ale przynajmniej po raz pierwszy w życiu zrozumiałam np. co to jest prawica i lewica :))
Chodziłam nawet na kółko historyczne, ale szybko się poddałam, bo stwierdziłam, że nawet jakbym się nie wiem jak spięła i sprężyła i wykuła historię na blachę, to i tak nie mam szans na dostanie się na moją wymarzoną teatrologię (marzenie to było właściwie chwilową zachcianką egzaltowanej siedemnastolatki i w sumie cieszę się, że nie poszłam tą drogą :))


Oprócz historii było bowiem jeszcze całe mnóstwo przedmiotów do zdania, a ja niestety nieco się obijałam przez cały czas liceum (moi rodzice powiedzieliby, że to eufemizm :)))

Z geografią było jeszcze gorzej.
Nie wnikając tu w szczegóły dotyczące moich 'nieocenionych' nauczycieli (może kiedyś poświęcę im oddzielny wpis) powiem tylko, że prądy morskie otaczające Półwysep Norweski, metale szlachetne wydobywane w Republice Konga czy rysowanie poziomic na najwyższych szczytach polskich gór nudziły mnie wybitnie.


Mimo mojej wielkiej ignorancji, pomimo naprawdę miernego zgłębiania tematu, jestem jednak przynajmniej w stanie zlokalizować większość krajów na świecie, o Europie nie wspomnając.
Znam też trochę rzek, gór i mórz.

Historię Anglii i Stanów Zjednoczonych też musiałam powkuwać na studiach.
Jeśli mam być szczera, to do dzisiaj wywietrzało już prawie wszystko.
Kołaczą się tam tylko takie stałe punkty programu (obecne w każdym podręczniku do nauczania angielskiego lub znane z filmów) jak żony Henryka VIII, Florence Nightingale, wojna secesyjna czy bitwa o Pearl Harbor.
Czyli wychodzi na to, że preferuję wyspiarskie podejście do tematu :)


Nie mam się czym chwalić, a przeciwnie, czasami mi wstyd, że jestem cienka jak barszcz, szczególnie jeśli chodzi o historię Polski.


Po raz kolejny utwierdzam się jednak w przekonaniu, że moje kompleksy (acz wciąż silnie zakorzenione), są absolutnie nieuzasadnione.
Szczególnie, gdy napatoczy się Anglik przyznający się bez skupułów, że nie ma zielonego pojęcia, gdzie jest Polska!

Tłumaczyłam sobie, że Polska nie jest mocarstwem, nie ma za sobą podbojów kolonialnych, nie umie się sprzedać w medich międzynarodowych, sukcesów sportowych jak na lekarstwo (o Małyszu nikt tu nie słyszał :)), a Podwawelska czy kiszone nie mają szans ze spaghetti Bolognese i kurczakiem w sosie curry (fish & chips już dawno oddało palmę pierszeństwa).

Przez jakiś czas się łudziłam, że z braku innego sensownego powodu przynajmniej nagonka na polską emigrację zarobkowo-zasiłkową - jaka miała miejsce w brytyjskiej prasie przed akcesją do Unii Europejskiej i jaka intensyfikuje się od czasu do czasu, w zależności od sytuacji ekonomicznej - powinna przyczynić się do zaistnienia nadwiślańskiego kraju w świadomości Wyspiarzy. W końcu dobrze jest znać przeciwnika.
Niestety, spory procent poddanych Królowej do dziś nie ma zielonego pojęcia o 'nowych' krajach Europy. Dla nich wciąż Europa kończy się na Niemczech.

Albo może powinnam napisać "kończyła"?
Bo co by nie powiedzieć, Euro 2012 trochę rozpropagowało Kraj nad Wisłą.
Opinie o Polsce, płynące z rożnych źródeł są naprawdę pozytywne.
W trumnie jeszcze nikt nie wrócił (pominąłwszy jeden nieszczęśliwy wypadek, zupełnie niezwiązany z piłką).
Mam nadzieję, że mimo niedostania się do finału, Anglicy wrócą z miłymi wspomnieniami z pobytu i skojarzeniami innymi niż tylko 'wódka, Jan Paweł II i Wałęsa'.

Im dłużej tu mieszkam, tym mniej mnie rusza ignorancja.
Stwierdzenia typu: w Polsce mówi się po rosyjsku, czy że tam wszystko naprawia się przy pomocy sznurka, bolą mnie już bardzo rzadko.
A dziwią jeszcze rzadziej.
Tym bardziej, że - nie łudźmy się - Anglikom wiedza na temat Polski do niczego nie jest potrzebna :))

"Poland sounds kind of exotic to me" - powiedziała mi jakaś Amerykanka.
Miała do tego pełne prawo. Skoro nawet nasi sąsiedzi zza miedzy się gubią, to pani zza Wielkiej Wody też ma święte prawo. Bez dwóch zdań!

I myślałam, że mało co jest mnie w stanie zaskoczyć ...

Dziś rano siedziałam sobie w pokoju nauczycielskim, czekając na rozpoczęcie lekcji.
Pisałam już chyba, że jako człowiek czynu, udzielam się czasami w szkole mych dzieci.
I na ten przykład, mając niektóre poranki wolniejsze, czytam z dziatwą książki (tzn. przepytuję towarzystwo z czytania :))

Obok mnie, ze wzrokiem tępo wbitym w ścianę naprzeciwko, siedział młodzieniec i nerwowo chrząkał. Ja co prawda nie chrząkałam, ale siedziałam równie nieruchomo, wpatrując się w okno i nie rwałam się do rozpoczęcia jakiejkolwiek konwersacji.
Musiałam wyglądać jednak na zdesperowaną, bo gościu poczuł się do rozpoczęcia typowej angielskiej small talk, czyli rozmowy o niczym.

Oczywiście po pierwszym wyprodukowanym przeze mnie zdaniu padło pytanie, skąd jestem...

- Z Polski.
- Poland is quite a young country, isn't it? - zabłysnął elokwentny młodzieniec.
- Hmmm, a co masz na myśli mówiąc 'młode' państwo? - zapytałam z miną niewiniątka, dziękując Bogu, że nie piłam w tym momencie jakiejś kawy, bo mogło się skończyć źle (albo dla jego koszuli, albo dla moich płuc).
- Noooo, Polska powstała po II wojnie światowej, odłączyła się od Rosji ...
Nie tracąc zimnej krwi odpowiedziałam, że jeśli (oszczędziwszy mu szczegółów o Piaście Kołodzieju, Popielu, Lechu, Czechu i Rusie) za początek powstania państwa polskiego przyjmiemy przyjęcie przez Polskę chrześcijaństwa (wszystkich czepialskich historyków odsyłam na początek tego wpisu) czyli rok 966, to chyba takie znowu młode to państwo nie jest.

Facet wyglądał na autentycznie zszokowanego i bąknął coś o niezłym kawałku historii.

I może nie było by to tak szokujące, gdyby nie fakt, że facet jest właśnie w trakcie odbywania swoich praktyk studenckich jako ... nauczyciel.

 dalszy sąsiad ...


Zetknęłam się już nie raz z zarzutem, że krytykowanie niewiedzy Anglików (czy kogokolwieik innego), to próba samodowartościowania się.
Dla mnie ten argument jest bzdetny.
Nie wymagam, by pierwszy lepszy robotnik niewykwalifikwany znał topografię, historię czy przyczyny obecnej sytuacji gospodarczej na świecie.

Ale istnieje chyba jakieś minimum wiedzy ogólnej?
Czy bycie w zażyłych stosunkach z Ciotką Wiki i Wujkiem Google to polisa ubezpieczeniowa na całe życie??? Czy 'koneksje rodzinne' dają prawo do intelektualnego olewactwa i społecznej nonszalancji?

A tak swoją drogą, to - jako samozwańczy adwokat diabła - stwierdzam, że i bez tej wiedzy historycznej czy geograficznej Wielka Brytania i tak jest w czołówce, jeśli chodzi o ekonomię, gospodarkę i parę innych rzeczy.

Więc może ... w tym szaleństwie jest metoda?
---------------------------------------------------------------------------------------------------

PS: A tak poza tym, to sporządziłam na kolanie quiz. Ciekwe, ile odpowiedzi będziecie znać bez zaglądania do pomocy naukowych?

Jakie pory roku są w Iranie?
Gdzie dokładnie leży Turkmenistan?
Co jest stolicą RPA i czy chodzą tam po ulicach lwy?
Jaka jest najdłuższa rzeka Rosji?
Kiedy (mniej więcej) Australia uniezależniła sie od Wielkiej Brytanii?
Co najczęściej jedzą Ukraińcy.
Wymień 5-ciu sławnych Niemców.
Nazwij 10 stanów Ameryki Północnej ze stolicami.
Jakie są najbardziej znane zabytki Rumunii i Bułgarii.

I na koniec ... ile lat ma Państwo Polskie ;)))

Miłej zabawy!

czwartek, 28 czerwca 2012


koniecmnieokrada
2012/06/28 19:46:41
Zależy od którego roku zaczniemy liczyć historię Polski.. :))

2012/06/28 20:29:35
Kurcze!!!
Te pytania są trudne. W każdym razie dla mnie. Maturę zdawałam w 1996 i może wtedy, to bym odpowiedziała częściowo.
Poza tym ten biedny nauzyciel mógł się nie wychylać. Zakładam, że on jakiś chemik, albo fizyk. No dobra może to nie tłumaczy ignorancji. Z drugiej strony po Twoich wspaniałomyślnych pytaniach, to ja już jestem mniej cięta na niewiedzę o Polsce.
Poza tym w niewiedzy niekoniecznie chodzi oto aby wiedzieć, ale aby pamiętać, że jak się nie wie, to lepiej spytać, albo sprawdzić.
Ja mam tez troszkę "kwiatków" z mojego podwórka. Zaprzyjaźniona Angielka myślała, że góra Kościuszki w Australii wzięła swoją nazwę od Aborygenów. W sumie skąd miała wiedzieć, że jakiś Strzelecki, zabory i itd. DLa równowagi moja polska znajoma wykombinowała po wizycie w Portsmouth i obejrzeniu statku "Victory", że to jest ten z "Piratów z Karaibów". I też skad miała wiedzieć, że jakiś tam Nelson istniał.
O swoich "kwiatkach" taktownie zamilknę. Raczej staram się pytać.
Pozdrawiam.

2012/06/28 20:31:24
Noooo, bo rzeczywiście nie wiadomo od kiedy zacząć liczyć;) - od I RP?, może od II - wtedy też o Polsce mówiono, że nowy kraj, PRL to nie była prawdziwa Polska, III RP też się ponoć się nie liczy, bo całkiem się skompromitowała politycznie, a IV upadła zanim się tak naprawdę proklamowała....

A jeśli o wiedzę chodzi, to wiadomo, że człowiek zgłębia jedynie to, co go dotyczy i/lub interesuje. Połowy (albo pewnie nawet więcej) świata Polska nie interesuje, bo nigdy na niczyje losy nie wpływała, ani też wpływać pewnie nie będzie. Osobowości na światową skalę też niewiele mamy... Przeciętność jest niewidzialna, ot co.

2012/06/28 20:56:57
nie przyznam sie do ilosci poprawnych odpowiedzi, ale moge pochwalic sie wieksza znajomoscia nazw stanow i stolic niz 10 :)

2012/06/28 21:34:22
Myślę, że Twój quiz jest trudny. Przynajmniej dla mnie ( znam odpowiedzi na 3, może 4 pytania), a uważam, że aż tak głupia nie jestem. Mogę się oczywiście tłumaczyć, że maturę zdawałam 37 lat temu, ale myślę, że nie w tym rzecz. Mogła bym ułożyć pytania z dziedzin, których się lata uczyłam (może z chemii?), interesuję się czy studiowałam (stosunkowo niedawno) - dla mnie łatwe, dla innych nie do przebycia.
Mimo zaawansowanego wieku i już dużej ilości zamarłych szarych komórek, pamiętam jeszcze przecież naprawdę podstawowe rzeczy z geografii, historii czy literatury. Podstawowe. W tym położenie państw na mapie (może miała bym problemy z niektórymi nowo powstałymi ostatnimi czasy), skojarzenie władców z państwami, ich mniej-więcej ułożenie w czasie, ustroje poszczególnych państw... Nie chce mi się teraz wymieniać, ale są jakieś podstawy, które generalnie znają/znali wszyscy. Niezależnie od zainteresowań. Jak tabliczkę mnożenia.
Nie wyobrażam sobie człowieka, nawet średnio zainteresowanego światem, który takich podstaw nie zna. To znaczy, że nie czyta, nie ogląda tv ze zrozumieniem?
Zwłaszcza nie rozumiem kogoś, kto chce uczyć innych. To jakieś obycie powinien chyba mieć? Ja jestem "tylko" kioskarką, ale sama dla siebie, dla własnego rozwoju, się interesuję i cokolwiek kojarzę.
No, ale teraz u nas młodzież z gimnazjum nawet dodawać nie umie, nie czyta, a szkoły kończą jakoś.

2012/06/28 21:41:01
Trudna do przyjęcia dla nas prawda jest taka, że dla przeciętnego Anglika, jesteśmy równie egzotyczni jak dla nas Turkmenistan ;-)
p.s. po tym co napisałąś o Twoim stosunku do historii, jeszcze bardziej doceniam to, że chce Ci się czytać mojego bloga ;-)

2012/06/29 00:23:23
Turkmenistan, Rumunia i Bułgaria - zero wiedzy. Reszta - proszę bardzo - nawet obudzona w nocy ;)) Czy Rumuni powinni być na mnie źli a Amerykanie ze mnie dumni? hm.. cudowne jest mieć to gdzieś i nie być nauczycielem ;)))

2012/06/29 15:23:38
Najpierw w sprawie quizu słów kilka - tak jak pisałam, powstał na kolanie (właściwie na lap-topie, więc się z grubsza zgadza ;)). Stworzyłam go nieco na przekór, tak więc pytania wcale nie miały być łatwe. Ja na wiele z nich (nie będę pisać na ile, bo po co się kompromitować publicznie) sama nie znam odpowiedzi.
Tak mnie ten kolega zadziwił, że musiałam dać upust. Jak już jednak doszłam do końca wpisu i wkleiłam biało-granatowo-czerwoną mapkę, to pomyślałam sobie, że może się czepiam.
W sumie to nadal nie wiem. Gdzieś jednak musi być granica przyzwoitości :))

@koniecmnieokrada - a ty od kiedy liczysz? ;-P

@Viki, wydaje mi się, że to jest najlepsza metoda: nie wychylać się, jak się nie wie :)
Pytania nie są łatwe - to tak trochę na obronę tego biednego młodzieńca. W necie jest taki program (strona? kanał?) 'Matura to bzdura' - tam to się można napatrzeć na kwiatki polskiej młodzieży (Szczecin leży nad morzem, H w H2O oznacza chlor, czarna dziura to miejsce gdzie jest warstwa ozonowa, wymień 2 polskich malarzy: Wyspiański i eeeeee ... mama mnie zabije, najwyższy szczyt gór Świętokrzyskich - Łysinka, w Anglii w czasie wojny było 2 premierów "Ro-oswelt" i Churchil, stolica Francji to Luwr, rodzynki rosną na krzakach, nos ma dwie przegrody, syrena to połączenie ... Warsa i Sawy, Prometeusz ukradł (podpowiedż: coś gorącego, na czym można coś ugotować) .... eee ... patelnię, a szlak komunikacyjny w starożytnym Egipcie to G2 :)))

@Ren-ya, a co ty taka negatywna, że Polska na nikogo wpływu nie będzie miała? Już raz byliśmy mocarstwem od Bałtyku do Morza Czarnego, więc nigdy nic nie wiadomo :))
A co do tych osobowości czy sławy, to ja sobie zawsze zadaję pytanie - dlaczego? (to pewnie temat na oddzielne rozważania, ale nie przestaje mnie to nurtować, dlaczego np. tacy Włosi mogą być znani z kuchni, z opery, z architektury, z butów i milionów innych rzeczy, a Polacy faktycznie niczym specjalnym się nie wybijają).
Argument o zainteresowaniach jest silny, ale chyba pewne rzeczy są naprawdę absolutną podstawą, przynajmniej w przypadku nauczycieli :)

2012/06/29 15:36:23
@Artdeco - jak na wiele sama nie znam odpowiedzi i też się nie przyznam :)

@Rest - quiz jest trudny, przyznaję i chyba faktycznie nie świadczy o czyjejś madrości, a już na pewno nie o tzw. mądrości życiowej
Ale zgadzam się, że pewne podstawy trzeba znać, choć jak sama piszesz - niektórzy i bez tych podstaw dają sobie spokojnie radę. A jak widać, Anglicy bez wiedzy o Polsce dają sobie super :))

@Jonasz, taka jest właśnie niestety prawda (i o Turkmenistanie i o Polsce - z różnych perspektyw :))
A co do Twoje bloga, to nie każesz mi wkuwać dat ani pisać analiz, a anegdotki i ciekawostki to ja lubię :))

@Berberysie, myślę, że Rumuni powinni być na Ciebie bardzo, bardzo, bardzo źli. Amerykanie mogą jeszcze nie wiedzieć o Twoim istnieniu :))
Poza tym po tej wypowiedzi na pewno stracisz wiernych czytelników - podczytujące Cię nauczycielki :))))

2012/06/29 17:58:21
FId, nie szargaj reputacji słowu nonszalancja :) Nonszalancję może mieć tylko człowiek wykształcony, jeśli ćwok dysponuje nawet czymś podobnym to nonszalancja to nie jest.
Ja też uważam, że jest pewne obowiązkowe minimum wiedzy. Jesteśmy Europejczykami, stanowimy ledwie 11% światowej populacji i przyrost naturalny spada nam na łeb, więc nie wiadomo jak będzie za kilka stuleci, ale póki co dziedzictwo kulturowe nas zobowiązuje choćby do tego, żeby ogarnąć sąsiadów.
W zeszłe wakacje poznałam niemiecką studentkę, która myślała że stolicą Polski jest Praha. Od tej pory nic mnie już nie zdziwi :I

2012/06/29 19:33:42
IK, przekonałaś mnie, że jednak nie byłam zbyt surowa w ocenie tego młodziana, ktory (bo zapomniałam dopisać wcześniej) nie był żadnym nauczycielem chemii, bo w podstawówce nie ma nauczycieli przedmiotowych, tylko jeden uczy całą klasę wszystkiego.
Jeśli zaś chodzi 'białego człowieka', to myślę, że sto lat to i tak za dużo, sądząc chociażby po przyroście naturalnym Wielkiej Brytanii (w rodzinach muzułmańskich 4-5 dzieci to norma). Już teraz najpopularniejszym imieniem na Wyspach jest Mohammed. A i proroctwo pana Korwin-Mikkego co do Kalifatu Saksonii czy Emiratu Brandenburgii też nie wydają się takie zupełnie od czapy :)

2012/06/29 21:22:02
A dla mnie zawsze sie liczy od chrztu Polski i nawet jak mowie swojemu chlopu,ze Polski kiedys nie bylo to zawsze dodaje,ze tylko na mapie.

Mature zdalam bardzo dawno temu i przyznam szczerze ,ze mi osobiscie sie bardziej podoba system brytyjski nauczania. Ale dodam,ze w szkole moich dzieci kazdy wie gdzie Polska lezy i jaka (mniej wiecej) ma historie bo bardzo sie w nich szanuje kraje innych uczniow, U nas raczej na odpowiedz " z Polski " pada lamane Czesc, jak sie masz " albo opowiesc o tym jak to ktos tam bym w Krakowie czy Warszawie. Tak wiec uwazam,ze sie nauczyciel zblaznil.

Ale dodam,ze ogladalam niedawno jak niejaka Merkel miala pokazac na mapie Europy Berlin a pokazala gdzies w okolicach Moskwy .Poprawiona wyrazila glebokie zdumienie ,ze Niemcy tak blisko Rosji sa ...

2012/06/29 22:51:41
Od czasu jak pewien Hiszpan zapytał mnie, czy my w Polsce znamy "normalny" alfabet, czy tylko cyrylicę, to też już się nie dziwię ;) A co do szkoły: nie cierpiałam geografii, kserowane mapki, na których trzeba było zaznaczać na kartkówce złoża różnych tajemniczych surowców na obszarze całej Azji to koszmar, który czasem śni się po nocach. Efekt tego po latach żaden, a ja wychodzę z założenia, że jak gdzieś mnie nie było, to to miejsce nie istnieje - po ostatnich dniach powołałam zatem do życia Gdańsk i Sopot, a jutro powstanie Gdynia :) To dużo pracy, więc idę się wyspać. P.S. Za ścianą hostelu bracia Rosjanie rozpoczęli zaśpiewy... Na razie jest dosyć żwawo, choć czasem idą w rzewną nutę ;)
Gość: czarnywieprz, cdl119.neoplus.adsl.tpnet.pl
2012/06/29 22:55:19
Taaak...mnie tez pytano - czy to prawda, że mamy własny język, i czy mamy komputery, i takie tam. Oczywiście, że sie obruszałam i martwiłam wiedzą mizerną biednych Anglików. A jak jest z nasza wiedzą?
W tym roku wprowadzając stopniowanie przymiotników posłużyłam sie geografią i natychmiast tego pożałowałam. Na pytanie - najwyższy szczyt Polski otrzymałam odpowiedzi - Giewont ALBO Śnieżka, najdłuższa rzeka w Polsce - konsternacja, o jezioro bałam się zapytac. Na pytanie co jest dalej od Polski Włochy czy Japonia - wielkie oczy. A ja ucze ludzi 30+ a nie dzieciaki lat 6. Ogłupienie jakies narodowe czy co?

2012/06/30 17:15:54
@Justmago, dla mnie też się liczy od chrztu Polski, bo przecież przez te wszystkie zawrowania, w czasie rozbiorów, komuny itd. byli Polscy, którzy się nie godzili na zaistniałą sytuację - i Polska żyła sobie gdzieś tam podziemnym zyciem, nie na mapie, ale w świadomości ludzi, którzy mieli nadziję na lepsze jutro.
To że Anglicy mówią 'Czeszcz, jak sze masz?', to miłe, ale w sumie niewiele wnoszące, bo zaraz po tym pada jakiś inny 'hocek-klocek' w stylu polskiej sprzątaczki. A nawet jak nie, to jest bardzo powierzchowne. Cóż, powoli przestaję wymagać więcej.

Jeśli chodzi o Merkel, to wydałio mi się to tak absurdalne, że aż musiałam sprawdzić.
I do tej pory nie mogę wyjść z podziwu nad ignorancją Pani Kanclerz.

@Modologio, mam nadzieję, że byłaś w Londynie, bo jak nie, to ... gdzie ja jestem ??? :)
Z cyrylicą też się spotkałam... Wiesz, ja też nie odróżniam hindi od urdu (ani w brzmieniu, ani po piśmie), jednak są one odległe od nas kulturowo. Jednak w Europie, gdzie losy Polaków, Anglików, Hiszpanów i innych nacji się przepatały (raz częściej, raz rzadziej, ale jednak), to już trochę niesmaczne.
Eh, bracia Rosjanie ... mam nadzieję, że nie zapiewali długo ;)

@ Czarny Pieprzu, nie jest z wiedzą Polaków za dobrze, nie jest, ale chyba jednak ludzie wykształceni są trochę bardziej obyci (nie wiem, jak reprezentatywna jest grupa, którą uczysz). Anglicy (choć z jednej strony chwalę sobie ich praktyczne podejście i skupianie się na pewnej, określonej dziedzinie), zawsze mieli dość wysokie mniemanie o sobie i swoim kraju. Może stąd ta niewiedza i olewczy stosunek do wszystkiego spoza Wyspy?

Wracając jeszcze do nieszczęsnego nauczyciela in spe, to może coś mu tam jednak świtało o zaborach i dlatego myślał, że Polska powstała (na nowo??) po wojnie???
Już sama nie wiem.

2012/07/03 00:45:25
Piszę z opóźnieniem, bo mi z głowy wyleciało, ale odezwać się muszę, bo to fajny wpis!

My Polacy byśmy chcieli, by cały świat wiedział, jak ważni jesteśmy, jaka była nasza historia, bo przecież tak ogromne znaczenie miała dla całego świata. Ja się kiedyś oburzałam, że mieszkańcy z innych krajów nie umieją wskazać Polski na mapie, że nie wychodzą poza tercet egzotyczny Auschwitz-Jan Paweł II-Wałęsa. Tymczasem niektórzy moi znajomi mają kłopot we wskazaniu podstawowych stolic europejskich. A co my Polacy wiemy np. o Holandii? Tak z głupia frant strzeliłam... Moje skojarzenia to: tulipany, wiatraki, chodaki, kolor pomarańczowy i Anna Frank. Trochę mało, prawda?

2012/07/04 11:25:46
@ŻO, ja też odpowiadam z opóźnieniem: Twój przykład z Holandią jest podobny do mojego quizu na kolanie :)
Z jednej strony się zgadzam - nie wiemy zbyt wiele. Są to pobieżne skojarzenia, parę stereotypów.
Ale sądzę, że większość Polaków (może idealizuję :)) jest przynajmniej w stanie umiejscowić Holandię na mapie i wiedzieć, że istnieje trochę dłużej niż 60 lat.
Trudno mi tak naprawdę polemizować, jaki jest poziom wiedzy Polaków, ale niestety poziom wiedzy Anglików też nie jest za wysoki i wynika często z ich totalnego braku zainteresowania czymkolwiek poza Kanałem Brytyjskim (po naszemu la Manche :))
Anglicy są często bardzo dobrze wykształceni, ale w dość wąskixch dziedzinach.
My sie 'chlubimy' wiedzą ogólną - co jest dyskusyjne, jeśli chodzi o praktyczny aspekt (jak już pisałam - co by nie powiedzieć to jednak Wielka Brytania funkcjonuje całkiem nieźle, choć nie wiadomo jak długo jeszcze, bo jest wiele palących problemów, z którymi przestają sobie powoli dawać radę).

A Polacy, cóż - jak ktoś już gdzieś napisał - miotają się między megalomanią a kompleksem niższości :))

Niezależnie od poziomu wiedzy czy jego braku, nieustannie zadaję sobie pytanie: co powoduje, że jako kraj i naród jesteśmy jednak tak mało znani, tak niewiele mamy 'znaków rozpoznawczych'. Dlaczego np. Niemcy potrafili się tak pięknie otrząsnąć po przegranej wojnie, a my daliśmy się zniewolić komunistom i kuleliśmy gospodarczo przez parędziesiąt lat???
Ten temat mnie nieprzerwanie nurtuje ... (i pewnie w tym kontekście wkurza mnie każdy przejaw ignorancji czy ignorowania :))

0 comments:

Prześlij komentarz

Niepisanym prawem tego bloga jest lista komentarzy dłuższa od samego wpisu - uprasza się o podtrzymywanie tradycji:)

 
Back to top!