Searching...
wtorek, 24 kwietnia 2012

A woman at war

2300 metrów (z ciężkim plecakiem o torebką z czego połowa drogi pod górę, z dwójką dzieci drepczących świńskim truchtem za mną) w 23 minuty!
Z przerwą na buziaki i pożegnania.

To mój nowy rekord.

Dlaczego ja nie startowałem w maratonie?!

Jak dojadę do Londynu, to czerwień na twarzy może zelżeje nieco.
Bo 'rozpłyniętego' makijażu nic już nie uratuje.
Ale za to antyperspirant działa nienagannie.

A Woman at War.

Na wojnie z rzeczywistością...

Miłego dnia wszystkim ;)


 Ps. Pisownia oryginalna. Zdjęcie znalezione w jednej ze szkół moich dzieci. To część plakatu pt. "Wojenny Alfabet". Wkleję jeszcze jedno zdjęcie wieczorem ;)



A tu oryginalny plakat, na którym widać, że bardziej chodzi o mięśnie niż 'gest Kozakiewicza'

Ps. 2 Ach, jak to ja się miałam rozpisać...
Niestety poranny bieg w połączeniu z późniejszym oczekiwaniem na autobus jedyne 40 minut, z przenikliwym wiatrem, z dotarciem na umówione spotkanie już po jego zakończeniu i z paroma innym mało ciekawymi, acz zatruwającymi życie zdarzeniami, tak mnie wykończyły, że nawet nie mam siły przemyśleć, czy chcę się włączyć do akcji uaktywniania Bloxa przez zbiorowy protest, a co dopiero piasać coś od siebie.

I tak mam chyba lepsze połączenie niż ten pan :)


Miłej nocy wszystkim :)


wtorek, 24 kwietnia 2014 





2012/04/24 22:54:28
Plakat faktycznie na czasie :))
2012/04/25 00:24:46
"Gest Kozakiewicza" jest zawsze na czasie (w pewnych okolicznościach :))

0 comments:

Prześlij komentarz

Niepisanym prawem tego bloga jest lista komentarzy dłuższa od samego wpisu - uprasza się o podtrzymywanie tradycji:)

 
Back to top!