Searching...
poniedziałek, 23 stycznia 2012

pazury, policja i reklam ciąg dalszy

Był z kategorii tych, co najpierw wsiada zapach, a potem facet.
Wsiada wypasiony after shave, rzecz jasna, a nie jakiśtam dezodorant Axe.


Z nosem wbitym w iphone'a zobaczyłam najpierw jego buty.
Z premedytacją nie podnosiłam oczu, bo przypomniał mi się przeczytany felieton, że mężczyzn można natychmiast rozgryźć po stanie butów.
Kobiety się potrafią zatuszować. Niedojedzą, a Manolo Blahnika kupią (zawsze wiedziałam, że nie jestem stuprocentową kobietą :)).


Chciałam więc sprawdzić, czy go rozszyfruję po butach.
Na pewno miały skórzane podeszwy. Wymuskane, z owalnymi czubkami, eleganckie.
Spodnie też były dobrze skrojone.

Wciąż kątem oka widziałam, jak zdjął płaszcz i długo go składał przed położeniem na górnej półce.
A jak już zasiadł, to parokrotnie poprawił ułożenie spodni - by nie naruszyć ostrości kantów.


Analiza znudziła mi się jednak szybko - i tak wiedziałam, że to pewnie jakiś dyrektor, bo takich jeździ na pęczki na mojej linii.
Omiotłam więc całość wzrokiem dla potwierdzenia hipotezy - koszula nienagannie wyprasowana, mankiety zapięte na spinki, krawat idealnie dobrany, włosy modnie przycięte, twarz inteligentna i ogolona gładko, bez zacięć i poprzyklejanych papierków :), a w ręku The Times, który wertował z elegancją i dostojeństwem.


Pociąg ruszył.

Zaczęłam podziwiać budzący się do życia świat.
W ciemnym jeszcze o tej porze oknie, odbijającym wnętrze przedziału, coś mnie jednak irytowało. Jakiś nieustający ruch zaburzał mi kontemplację podlondyńskich krajobrazów.


Zerknęłam dyskretnie w na odbijającego się w szybie 'mojego' dyrektorka, który z pasją równą tej, z jaką poprawiał niewidoczne zagięcia na swoim garniturze ... rąbał pazury.
Wsysał się w palce, szarpał zębami wybiedzone płytki paznokciowe, skubał skórki.
A wszystko to bardzo metodycznie. Ze strategią godną menedżera wyższego szczebla.
Najpierw każdy palec po kolei - półkolami.
Potem robił ogląd swojego dzieła.
Następnie badał opuszkami obrypane paznokietki, szukając miejsc, które dałoby się jeszcze oskubać.
Po czym przekładał The Times'a w obślinioną łapkę i zabierał się za obróbkę następnej.
Z pasją. Z zacięciem. Z dzikim acz niekontrolowanym błyskiem w oku.

Może facet zredukował sobie napięcie, ale ja - po dwudziestu minutach jazdy - byłam tak zestresowana (a nie mogłam nawet odwrócić wzroku, bo albo widziałam go na przeciwko, albo jego odbicie w szybie), że z trudem powstrzymyałam się od zwrócenia mu uwagi.
I niemalże czułam fizyczny ból od samego patrzenia na ten akt samookaleczania.


Facet obgryzający paznokcie nie tylko jest mało seksowny. Traci też wszelki autorytet i charyzmę.
I żadne buty tego nie uratują.




***
NOWA FALA UDERZENIOWA

Pamiętacie, jak się niedawno święcie oburzałam na idiotyczną kampanię reklamową?

Otóż chłopaki ruszyli z nową edycją.
Na razie znalazłam tylko dwa plakaciki.
Może kolorystyka nieco lepsza, ale układ jak głupi był, taki i głupi pozostał. A hasła reklamowe wciąż plasują się w ścisłej czołówce mojej prywatnej listy absurdów.




"Zakochaj się w mieście, o którym nigdy w życiu nie słyszałeś" brzmi niemalże jak aranżowane małżeństwo.
Nie, dziękuję.
A Wrocławia szkoda, bo to naprawdę miasto warte tego, by o nim usłyszeć.

Słuchania odgłosów batalionów nad Biebrzą już nawet nie będę komentować.
To tak, jakby mnie ktoś namawiał na wyprawę do Indii poprzez ... słuchanie ryku tygrysa online.
Dla bardzo wąskiej grupy pasjonatów.

Może się uczepiłam, ale do mnie nie przemawia ani kampania w londyńskim metrze, ani na stronie Poland Travel*.
Jeśli ktoś widzi jakieś pozytywne aspekty w tych reklamach, to z chęcią dam się przekonać :)


* update: o ile do reklam z londyńskiego metra nadal jestem wrogo nastawiona (mimo, że ślad po nich zaginął), to na film reklamowy spojrzałam nieco łaskawszym okiem, jak sama musiałam się wysilić i zrobić mini-reklamę nadwiślańskiego kraju :)))


***
A tak w ogóle to Countomat dostarcza mi co raz to ciekawszych informacji. Czy ja coś zmajstrowałam, czy to tylko wyrywkowa kontrola? :-P




Do miłego.



poniedziałek, 23 stycznia 2012


2012/01/24 08:48:20
Coś przeskrobałaś ? :)

2012/01/24 09:38:14
Nie obgryzam paznokci, ale mam inny problem. Raz na jakiś czas, w chwilach wielkiego stresu, zaczynam podważać pazurkami skórkę przy brzegu paznokci na kciukach. Niby nic, bo wielkiej krzywdy sobie nie robię i wystarczy dwa dni, żeby zniknęły ślady, ale jakieś to krępujące jest.
Pan z pociągu powinien udać się po poradę do psychologa, bo przyzwyczajenie to jedno, ale z pewnością coś odreagowuje tym obgryzaniem. Najmłodszej malowałam paznokietki bardzo gorzkim lakierem. Nie pomogło. Ale wyrosła:)

To Ty takiego masz "szpiona", Fidrygauko?:> Ja też chcę!;))) Ciekawe czy z komendy wchodzą do Ciebie służbowo, czy prywatnie?;))

2012/01/24 10:02:19
Z tymi pazurami to syf niemożebny. Co tam buciki, garniturek, spinki - jedno spojrzenie i żołądek się wywraca! Kobiety zwracają uwagę na dłonie, to fakt, ale i uzasadniona troska - przecież nie można dopuścić do tego, żeby ktoś mnie dotknął czymś takim!!!! Nie wiem, jakie trzeba pielęgnować zboczenia, żeby chcieć się z kimś takim umówić?!

Ale - obrąbane pazury to jedno, a publiczne obgryzanie to co innego. To jest MASAKRA. Te ruchy, które oko gdzieś tam kątem niestety rejestruje, te obrzydliwe odgłosy....co robić? głośno i wyraźnie wyrazić swoje obrzydzenie czy życzyć smacznego?!

2012/01/24 10:38:49
Te pazury to cena za gajer, buciki, fryzurę i wymuskanie. Doszedł pan daleko, ale kosztem swojej psychiki. Biorąc pod uwagę możliwości, jakie ma nadmiernie stresowany mózg w ramach odreagowania, to obgryzanie pazurów, mimo obrzydliwości, jest i tak mało szkodliwe ;)
idę sprawdzić, czy mnie też policja szuka.

2012/01/24 11:07:49
Dziewczyny, wy się uspokójcie!
Proszę mi tu nie używać słów 'szpion' czy 'mnie też policja szuka'! Jakie TEŻ, jakie TEŻ??!!
Ja jestem bardzo grzeczna. Oczywiscie z wyjątkiem dziesiątek powklejanych z netu zdjęć :)
Nie myślę, że odwiedziny były prywatne, ale z drugiej strony mam nadzieję, że jednorazowe.
Chyba skopiuję sobie bloga na twardy dysk, w razie gdyby mieli mi go zamknąć ;)

2012/01/24 11:16:13
A co do pazurów, to przyznaję się bez bicia, że też mi się zdarzało skubać skórki - dlatego teraz robię sobie (dyskretne bo dyskretne) tipsy :)
Wracając do gościa, to najbardziej przykre było to, że on w ogóle nie miał nat tym kontroli. Rył tak, jak nikt przedtem.
Może to była cena za garnitur i pachnące koszule, ale chyba to była jakaś wyjątkowa kumulacja stresu, bo przecież nie każdy dyrektor ma takie paluchy-pampuchy.
Ja miałam kolegę, który tez tak niemiłosiernie gryzł pazury (i gryzie do dzisiaj) i został ... dentystą :-@

2012/01/24 11:44:11
oj, ależ się ten, no... :D Można edytować komentarze? To sobie poprawię na" o, jaki fajny kauntomat, też sobie taki zrobię" i będzie bez policja, bez szuka i bez TEŻ :D

Tego pana na pewno MAMA zmusiła do dyrektorowania, a on zawsze marzył, żeby być stróżem nocnym albo sprzedawcą w warzywniaku ;) I stąd te nerwy :)

Tipsy se zrobiłam raz. Na ślub. Dwa dni po ślubie, w trakcie miodowego wyjazdu, przywaliłam se w tipsa miechem do rozdmuchiwania ognia w kominku i było po tipsie. Resztę potłukłam po powrocie do domu.

2012/01/24 13:06:31
Przepraszam, że jak?! Dentysta z takimi palcami? No to tylko w grubych rękawicach a i to wyłącznie w razie bardzo nagłej potrzeby!! Widzę, że powinnam mojego dentystę całować po rękach :-)

2012/01/24 22:04:56
Pazury ogryzałam do 19 roku życia, do takiego stanu, jak pokazane na foto. Oczywiście nałogowo i w ukryciu. Taka była cena stresu mieszkania z moją matką. Było mi wstyd tych pazurów - i co z tego? Nałóg jest nałóg - paluchy pchałam do gęby zupełnie nieświadomie. Pomógł dopiero lekarz i leki. I potem rozstanie z kochaną rodzinką...
Współczuję panu serdecznie...

2012/01/24 22:53:12
zapraszam cię do zabawy, mam nadzieję, że mi nie odmówisz zbabskiejperspektywy.blox.pl/2012/01/Ach-te-seriale.html

2012/01/25 01:02:45
@Veni, jeśli chodzi o tipsy, to może się niefachowo wyraziłam. Ja sobie robię delikatny French maniure, żelowy (tak jak na tym zdjęciu) - to jest nie do połamania :)
Zrób sobie kauntomat, zrób - zobaczymy, co ty będziesz miała na sumieniu. Naczelne Biuro Kontroli Międzyplanetarnej albo coś :))

@Rest - też w dzieciństwie obgryzałam pazury, choć nie doprowadzałam swych rąk do takiego stanu. Może dlatego tak mnie to razi. Wydaje mi się jednak, że dorosła osoba, szczególnie na pewnym stanowisku po winna być sobie w stanie z tym poradzić. Terapia? Smarowidła? Nie wiem. Cóż, żelowe paznokcie bym mu raczej odradzała :)
Też mi go było szkoda, bo widać, że jednak sobie z tym nie radził. Zero kontroli.
Ale co mnie zestresował facet z rana, to mnie zestresował.

@Nemuri - teraz to chyba wszyscy dentyści standardowo noszą rękawiczki. Mój kolega zaczynał w czasach, kiedy jeszcze nie było to normą, więc mogło być to mega odpychające doświadczenie. Zresztą na samą myśl, jak to kiedyś było (że ktoś mi wsadzał swoje paluchy do buzi) robi mi się niedobrze :(
Chyba z wiekiem (lub na skutek mieszkania w Anglii :)) robię się co raz bardziej obrzydliwa.

2012/01/25 01:29:42
@Kasiu - odmawiać ci nie będę. Jakże bym mogła!
Problem tylko w tym, że ja nie posiadam telewizora, a seriali online za bardzo nie ma :)
Ale coś wymyślę ...
Jest jakiś deadline?
Dzięki za zaproszenie :)

0 comments:

Prześlij komentarz

Niepisanym prawem tego bloga jest lista komentarzy dłuższa od samego wpisu - uprasza się o podtrzymywanie tradycji:)

 
Back to top!