Searching...
środa, 13 lipca 2011

w labiryncie

Zdrowy rozsądek.
Poziom katastroficznie niski.
Włącza się czerwone światełko: "Jedź na rezerwie"

Tak, chyba mam taką funkcję.

Wyłączam więc komputer i cichaczem się wymykam. 30 minut przed oficjalnym czasem.
Czy mam wyrzuty sumienia?
Ani trochę (to ta rezerwa).
Nie raz i nie dwa siedziałam grubo po godzinach. Zresztą idę jeszcze na pocztę. Służbowo.


Jak bym została jeszcze chwilę, to nie wiem, czy nie zrealizowalam mojego najskrytszego (na dzień dzisiejszy) marzenia - wręczyła mojej szefowej wypowiedzenia.

Raaaaany! Jak mi dzisiaj dokopali. I ludzie (a tam ludzie; małpy przebrzydłe, głupie krowy, podłe świnie i nabzdyczone kwoki) i technologia (po prostu nic nie działało, wszystko się zawieszało i kasowało na przemian).
I parę jeszcze innych rzeczy.

Podłość ludzka nie zna granic.

Więc chciałam wszystko rzucić w cholerę, ale ta odrobina rozsądku (że jednak na waciki muszę przecież zarobić) spowodowała, że skończyło się tylko na fantazjach.

***
Nie czytam książek w podróży bo nie chce mi się tachać dodatkowych kilogramów i po prostu nie mogę się skupić jak mi coś terkoce nad uchem i jak mną telepie na wszystkie możliwe strony.

A Metro ... niezobowiązujące dyrdymały. Nie trzeba się wysilać intelektualnie.
Tak jak pani z dowcipu (że powtórzę za Magdą Umer: Uwaga, dowcip opowiadam :))


Spotykają się dwie kobitki w autobusie i jedna do drugiej mówi:

"Wiesz, jestem już zmęczona, tak ciągle myśleć i myśleć"
"Eee, tam. Ja się nie przemęczam. Smażę kotlety na 3 dni, a potem niech sobie sami odgrzewają."

No i ja po pracy lubię takie właśnie 'odgrzewane kotlety'.
Zasiadłam więc i z ulgą otworzyłam gazetkę. 
Tak naprawdę, to musiałam się trochę jednak powysilać, żeby za wszelką ceną nie napatoczyć się znowu na jakieś morderstwo czy aferę podsłuchową. Wybrałam więc opcję super lajtową - przegląd zdjęć :)


Na pierszy rzut poszła Camilla, księżna Kornwalii.
Głupie miny i inne ułomności sprzedają się chyba równie dobrze co śmierć.
Czy w świecie photoshopa i aparatów robiących milion zdjęć na sekundę nie można było znaleźć innego ujęcia niedoszłej królowej?
Założę się, że wybrali najgłupsze, jakie tylko mieli.
Podłość ludzka nie zna granic!




Autor drugiego zdjęcia wykazał się już większą fantazją.
A właściwie to nie on, tylko ... robotnicy ustawiający krzesła na nowo wybudowanym stadionie Brighton and Hove Albion. Jako że w Brighton widok latających mew nie należy do rzadkości, lokalny klub piłkarski zwany jest ni mniej ni więcej tylko Seagulls.
Nie dziwne zatem było, że na tle niebieskich siedzeń (na arenach) umieszczono zrobiony z białych krzesełek zarys mewy. 


Fantazja robotników posunęła się jednak o ... 4 krzesła za daleko, dzięki temu symbol stał się bardziej wymowny i bardziej nawiązujący do tego, czego po mewach spodziewać się można :)
Oby nie był to zły omen dla drużyny 'Mew' :))


Podłość ludzka nie zna granic :)



Jednak rzecznik klubu oświadczył, że 'operacja sprzątania' się odbyła w trybie przyspieszonym.


Trzecie zdjęcie - mimo mojej dość mocno zarysowanej, choć irracjonalnej niechęci do Harry Pottera - wzbudziło mój nieukrywany zachwyt.
Pewien rolnik z Yorku, pan Tom Pearcy, wyciął labirynt w kształcie głowy najsławniejszego czarownika. I to nawet w dwóch wersjach (do zabawy w 'znajdź różnicę :))

Głowy mają po 50 metrów średnicy każda, do wykonania ich pan Pearcy wykorzystał około miliona krzaczków (bukszpanu, jak się domyślam, ale gazeta tajemniczo nazwała to 'maze' plants' - okazuje się jednak, że kukurydzy :)), a same ścieżki mają ... 10 kilometrów.


uwaga - wyjaśnienie: labirynt zrobiony jest z KUKURYDZY*


Przyznacie, że jest to imponujące. Ileż tych krzaczorów trzeba było zasadzić, czekać aż urosną, wyciąć to (Ale jak? Zachodzę w głowę? Czy ktoś wie, jak się wycina labirynty? Czy może się je już sadzi wg określonego wzoru?) i teraz przycinać to co roku. Jestem pod wrażeniem!

* aktualizacja z 6 lipca 2012
Ktoś na forum ogrodniczym podał link do tego zdjęcia (nie byłabym sobą, gdybym tam nie zajrzała :)), a ktoś inny skomentował, że wygląda to tak nieprawdopodobnie, że być może jest to fotomontaż. Przyznam szczerze, że mi też trudno było uwierzyć, że coś takiego można wychodować z bukszpanu. Wiedziona ciekawością (po roku od umieszczenia tego zdjęcia) przeprowadziłam małe śledztwo i okazało sie, że ... labirynt jest zrobiony z kukurydzy.
To wyjaśnia nieco sprawę :))

Dowiedziałam się też, też że labirynt jest ... corocznie zmnieniany.
Niestety strona nie jest chyba zbyt regularnie uzupełniana, bo nie ma na niej ani Harry Pottera, ani najnowszego labiryntu, który (co akurat jest podane) już wyrósł.

Wygląda na to, że jest tam wiele innych atrakcji. Można zajrzeć na stronę www.yorkmaze.com lub oberzeć filmik.




A poza tym, to Blox zeżarł mi cały wpis!
Podłość techniki nie ma granic!!!
Ale się nie poddałam. I może to dobry znak? Może też się nie poddam i jeszcze trochę popracuję?

Na dobranoc dedykuję sobie piosenkę (jak już wywołałam Magdę do tablicy :))





środa, 13 lipca 2011

2011/07/13 00:21:09
Może jednak wstrzymaj się z bólami w pracy - wiesz, te waciki jednak... A ten żywopłocik-labiryncik zmyślny bardzo. Uwielbiam ludzi, którzy mają jakiegokolwiek hopla.

2011/07/13 11:07:41
Bardzo mi się zdjęcia podobają :D Wszystkie czy :)


0 comments:

Prześlij komentarz

Niepisanym prawem tego bloga jest lista komentarzy dłuższa od samego wpisu - uprasza się o podtrzymywanie tradycji:)

 
Back to top!