Searching...
poniedziałek, 20 czerwca 2011

Nago za 12.5 funta

Idea 'charity shops' oraz wszelkich innych akcji charytatywnych, zbierania funduszy na cele szczytne (mniej lub bardziej), robienie wysiłku dla innych urzekają mnie. 

Uwielbiam szkolne fety (school fairs) na których rodzice organizują własnym (niewielkim, ale jakże efektywnym) sumptem stoiska ze wszystkim, co się da, po to, by zebrać dodatkowe fundusze na rożne szkolne inwestycje. 

Co się da wyciągnąć od władz lokalnych to jedno, ale dodatkowe środki nie są nigdy do pogardzenia. Tym bardziej, że Anglicy uwielbiają rożne pierdółki, okazje, przeceny, ciasteczka, dżemiczki, konkursy (np. rzucanie mokrą gąbką w twarz osoby zakutej w dyby - autentycznie!!!). 

Ja np. odkryłam, że nawet nieźle wychodzi mi malowanie bohomazów na twarzy czyli hiper popularny tu facepainting, ale w tym roku postanowiłam zmienić branżę i ... będę sprzedawać samodzielne wyhodowane roślinki domowe i nareszcie dam upust swojej pasji do rozsadzania, przesadzania, kopania, grzebania i podziwiania pędu do rozmnażania, genetycznie zakodowanego w byle listku.

Ale dzisiejsze Metro zdumialo mnie informacją o dość specyficznym sposobie zbierania funduszy.
Strona dziewiąta wita wszystkich zdjęciem gołodupców maszerujących parami lub w pojedynkę do lodowatej wody u wybrzeży południowej Walii. Celem było zebranie funduszy na Marie Curie (jako Skłodowska to niestety nie jest ona znana) Cancer Care.


Szczytny cel.

pani przyleciała nawet z Australii, by wziąć udział w evencie. Podobno zwolenników nagich lodowatych kąpieli było tyle, że pobito rekord Guinness'a - co jeszcze musi być zweryfikowane.

"Jakaż to zawrotna liczba?"- spytacie.
Ano 400 osób (słownie: czterysta).

"A uzbierana suma?"
5000 funtów.

Sorry, ale parsknęłam śmiechem.
Dobra, nazwijcie mnie cyniczną, mało kreatywną, przyziemną, małostkową, czepialską, ale słowo daję, że nie muszę pokazywać światu mojej wcale nie tak aż powalającej pupy, żeby wesprzeć jakąś ideę. Mogę po prostu, bez pompy i cyrku przelać te 12,50 funta (5000:400) z zacisza domowej sypialni.


A pani, która leciała z Australii przez Brazylię (Szczerze? Nie wierzę, że przyjechała tylko po to), wzbudziłaby większa sensację i efektywniej wykorzystała swoje środki, gdyby .... sumę, którą wydała na bilet, przeznaczyła w całości na badania nad rakiem.



poniedziałek, 20 czerwca 2011


0 comments:

Prześlij komentarz

Niepisanym prawem tego bloga jest lista komentarzy dłuższa od samego wpisu - uprasza się o podtrzymywanie tradycji:)

 
Back to top!